
Ideałem była dla niej święta Joanna d’Arc, bohaterka narodowa Francji. Literackim wzorem stała się dla niej „Grażyna”, a przewodnikiem duchowym był Adam Mickiewicz. Pragnęła dla Polski uczynić tyle, ile dla swojego kraju uczyniła grecka heroina Bobolina, walcząca orężem o wolność ojczyzny. Swoim życiem wypełniła wiernie testament Słowackiego stając się jednym z wielu „kamieni przez Boga rzucony na szaniec”, którego tym razem jeszcze nie udało się zdobyć.
Mowa o uczestniczce powstania listopadowego na Litwie hrabiance Emilii Plater. Nie ma chyba Polaka, ani Polki, którzy nie słyszeliby tego nazwiska i nie czytali pięknego wiersza Mickiewicza „Śmierć Pułkownika”, który rozsławił jej czyny na cały świat, chociaż w rzeczywistości Emilia nie była pułkownikiem tylko honorowym kapitanem. Spełniła większość swoich marzeń, którym podporządkowała całe życie, z bronią w ręku walczyła z wrogiem o wolność ojczyzny. Większość, z wyjątkiem jednego, najważniejszego. Wolna Polska o której marzyła odrodziła się do dopiero po prawie dziewięćdziesięciu latach po jej śmierci.